Zatrucie
    artambrozja pisze:

    mam do Was wielką prośbę - moja kochana śnieżynka się rozchorowała, tylko nie wiem co jest przyczyną.
    Wczoraj wróciła z łąki osowiała i taka jakby pijana, nie chciała już nic jeść ani pić.
    Obejrzałam ją dokładnie - żwacz nie pracował, ale brzucho miała miękkie i doły głodowe też miała.
    Mimo wszystko podałam jej rumianek i miętę według waszych zaleceń.
    Po godzinie wyglądała lepiej. Dla pewności podałam jej wapno.
    Dzisiaj rano już wyglądała normalnie, ale dalej nie jadła - powtórzyłam rumianek i wapno i od popołudnia bardzo dużo pije sama, ale nie je. Teraz poszłam do niej zajrzeć i .... ma spuchnięte ślinianki. Pyszczycho wygląda jak obrzmiałe.
    Co ja mam zrobić do rana?
    Mam jej coś podać?
    Nie ma gorączki, zachowuje się normalnie bardzo dużo pije
    Wiem że mi napiszecie o weterynarzu, ale nie ma szans w tej chwili, bo jeden wyjechał do rodziny, a drugi nie odbiera telefonu.
    Musze jakoś przetrwać do rana, tylko zastanawiam się jak jej mogę jeszcze pomóc??
    Poszłam dzisiaj na lakę tam gdzie sie wczoraj pasła i zobaczyłam ze właśnie w tym miejscu ( jak na złość ) rosną malutkie grzybki z czerwonymi łebkami, nie wiem może ich się najadła ....

    I jeszcze : nie ma kataru, z pyska jej normalnie pachnie, nie kicha i nie pokasłuje

    maaaaam pisze:

    Oj ciężka sprawa. Jeżeli naprawdę najadła się tych grzybków, to mogą być objawy zatrucia. Wskazywałoby na to "pijane" zachowanie. Co podać nie wiem, ale ja bym spróbowała zrobić lewatywę, żeby pozbyła się z przewodu pokarmowego resztek trucizny.
    Może podaj coś osłonowego na wątrobę, jakiś Sylimarol.
    Życzę dużo zdrowia i sił dla Ciebie i kózki.

    Leosia pisze:

    Wertuje książke o chorobach kóz, wymienie te które mają wymienione objawy.
    Inwazja nicieni żołądkowo jelitowych. Oprocz typowych objawów robaczycy mamy obrzęk pod rzuchwą

    Serowaciejace zapalenie węzłów chłonnych. Objawem chorobyb powiekszenie i zropienie powieszchownych węzłów szczególnie glowy i szyi zwykle bez objawow ogolnych. Dojrzale ropnie przebijac a rope najlepiej palic.


    Niestety nic po za tym :-( trzymajcie się i byle do rana, do przyjazdu weta.

    monia8366 pisze:

    Ogólnie koza nie powinna tego ruszyć ale twoja kózka jest młoda więc nic nie wiadomo. Co to był za grzyb ? to ważne bo nie wiadomo czy to lekkie zatrucie czy poważne. Nie wiadomo co z wątrobą. Ja bym też zrobiła lewatywę dała z 3 tabletki węgla ( z woda jako wlew).

    Nubirek pisze:

    artambrozja a czy przypadkiem nie przesadziłaś z witaminami i mikroelementami? czasem jak się przedawkuje to może wystąpić objaw o którym piszesz. Zobacz też czy tam gdzie te grzyby rosną, nie ma śladów że grzyby były a są wyżarte, grzybów nie powinna zjeść ale to nigdy nic nie wiadomo.

    artambrozja pisze:

    dziękuje dziewczyny :* właśnie wróciłam od niej - na oko jest lepiej bo już mi zwiała z zagrody i zaczęła brykać po stajni, a wczoraj stała w kącie osowiała. Wypiła kolejną porcję rumianku i mięty i zaczęła skubać sianko dosłownie po ździebełku ale widzę że jest lepiej.

    Monika te grzybki sa bardzo maleńkie na cieniusieńkich nóżkach a kapelusz pomarańczowy , no w trawie wygladają jak stokrotki tylko z pomarańczowymi kapeluszami. szukam w necie i w atlasie grzybów ale nie znalazłam smutny

    artambrozja pisze:

    Nubirku z witaminami jest ok bo stosuje przez lato dawki minimalne i co drugi, trzeci dzień.

    Leosiu kozuchy mam odrobaczone.

    Nubirek pisze:

    Czyli najprawdopodobniej zatrucie lub coś wirusowego, a czy koza nie staje np. przed drzewem, ścianą i nie napiera głową na nie?

    artambrozja pisze:

    nie, nic takiego nie zauważyłam. a czego to objaw ?

    Nubirek pisze:

    Tak pytam bo różne możliwości sobie analizuję, dużo rzeczy może wchodzić w grę. Nawet to czy była w obcym gospodarstwie do krycia jakimś kozłem, żywienie, wirus jakiś, itp,
    Niestety różne choroby/zaburzenia czasami mają podobne objawy i bez dokładnych badań np krwi, pobierania wymazów itp nie da się jednoznacznie stwierdzić

    artambrozja pisze:

    do krycia też nie była.
    zachowuje sie teraz zupełnie normalnie, tylko żuchwę ma opuchniętą. Juz podjada, niewiele ale coś wcina.
    Jutro rano mam nadzieje, dowiem się co jej dolega, chyba, że lekarz powie, ze do "kozy nie przyjedzie bo nie warto" smutny tak usłyszał mój znajomy, który zadzwonił po weterynarza :/

    Leosia pisze:

    Czasem nie warto takiemu czterech liter zawracać bo i tak nie pomoże a tylko domową kase wymiecie.... Moja teściowa co by sie ze zwierzakiem nie działo zawsze ma te samą odpowiedz : "przewiało".... :-) czekamy na dobre wieści.

    jola1979 pisze:

    No i jak z kózką?
    Przeszło jej?

    artambrozja pisze:

    Kochani dziękuję bardzo za wsparcie :* Śnieżynka dzisiaj rano dosłownie rzuciła się na sianko, wypiła dużo rumianku z miętą i opuchlizna schodzi wesołyuffff tak mi ulżyło.
    Wczoraj po 23-ciej podałam jej jeszcze węgiel tak jak Monika napisała, trochę się namęczyłam razem z mężem bo wyjątkowo jej nie smakował.
    Do weta dzwoniłam - jeden nie odbiera a drugi stwierdził, ze moze po południu zajrzy jak będzie miał wolną chwile - pomyślałam - teraz niech sie wypcha.
    Dzieki Wam zaradziłam chorobie i moja pannica zdrowieje - dziękuję :****



  PRZEJDŹ NA FORUM