Kolczykowanie
Nie wiem, czy w temacie kolczykowania powinnam, czy może w temacie zranień raczej.
Otóż dzisiaj musiałam zdjąć Wandzie jeden kolczyk. Z lewego ucha. (Na marginesie dodam, że kolczyki z Can Agri sa super - zdjąć je bez problemów można tylko z trupa)Namęczyliśmy się we dwójkę z synem ładnie, żeby to zdjąć, nie zadając Wandzie bólu. I tak była wystraszona, jak zobaczyła wielkoluda w obórce.
A dlaczego musiałam? Kiedyś juz zauważyłam, że coś nie bardzo jest z tym uchem. Wet polecił psiknąć oxsykortem. Kupiłam, psikłam, zrobił się jakby strupek, zostawiłam. Dziś widzę, że Wanda sięga tylna łapa do tego ucha i się skrobie. Więc się zainteresowałam z bliska. I nie spodobało mi się to na tyle, że zdecydowałam kolczyk rozciąć. Po rozcięciu i wyjęciu, okazała się dziura średnicy około 1cm, brzegi lekko zgrubiałe, niby sucha - trochę rozkrwawiła się podczas akcji rozcinania i zdejmowania. Podlałam jodyna i psiknęłam oxsykortem.

Ten kolczyk od poczatku był jakiś problematyczny. Nic się z uchem nie działo bo sprawdzałam, ale jakoś dziwnie sterczał. Wanda ma wszystko z lewej strony: jak je owies, to ma z lewej strony ściankę z desek, przy sianie -z lewej żłób, przy dojeniu - ścianka z lewej, tak samo przy lizawce i przy wiadrze z wodą. W dodatku wkłada głowę pod poprzeczki z przodu, też lewą strona do brzegu. Myślę, że musiała zahaczać o coś tym kolczykiem i sie narobiło.

Co teraz?
Jakiś pomysł na gojenie?
Czy mam zgłaszać w agencji, że musiałam zdjąć kolczyk?
Czy wezwać weta, żeby ewentualnie stwierdził, że to było konieczne?


  PRZEJDŹ NA FORUM