Gimnazjaliści i hodowla.
Nikt nie neguje miłości do konia. Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane... Z uporem maniaka usiłujemy przekonać Ciebie że, dla dobra konia warto iść po olej do głowy. Zmieniły się metody pracy z koniem, zmienił się cel utrzymywania konia w gospodarstwie. To co pra dziadek stosował może wcale nie było złe... Jednak na przykładzie pielęgnacji kopyt : dziadek werkowałby tak by strzałka nie dotykała podłoża, zaawansowane gnicia kopyta nazwałby rakiem a konia oddał na rzeź, jego koń nosiłby podkowy bo pracował cały tydzień. Teraz zupełnie inaczej prowadzi się kopyta. A dieta ? Dziadkowy koń jadł obrok żytni lub jęczmienny, pewnie burak i ziemniak nie raz gościły w żłobie. Dziadkowy koń pracował z dziadkiem a Twój pewnie całe życie nie zazna tego i dlatego musi być inaczej traktowany od przyuczania po przez zabiegi pielęgnacyjne i żywienie ( np. Zbyt obfite powoduje złogi jelitowe i piękny lśniący rumak kona przez tydzień w okropnych mękach a miał wszystko a nawet więcej). Czasami starsi upierdliwi ludzie po prostu wiedzą co mówią do młodego. Im więcej koni tym lepiej, a pięknych zimniuchów pod siodłem i w zarzęgu najbardziej brakuje! To są super konie rodzinne i rekreacyjne a nie przeżytek czy karma dla psów. Wspaniale że, ją masz :-) powodzenia i wio po wiedze !


  PRZEJDŹ NA FORUM