Poród u kozy
Występowanie problemów w trakcie porodu, porady
U mnie tragiczny finał tegorocznego wykotu. Moja Hela miała wykot na początku kwietnia. Gdyby nie to, że poszłam jej włączyć światło na noc (na wypadek gdyby miała się kocić), nikt by nie wiedział, że poród właśnie się zaczął. Najpierw Hela urodziła koziołka, następna była kózka, która wychodziła tyłem i w dodatku miała zawiniętą jedną nóżkę nad głową. Przy ludzkiej interwencji udało się ją uratować. Podejrzewam, że jeszcze chwila a mała udusiłaby się, bo nie mogła złapać powietrza, kiedy się rodziła. Oba koźlęta były słabsze niż te urodzone 2 lata temu, no ale udało się, oba przeżyły, napiły się siary. Niestety pojawił się drugi problem - Hela nie mogła wydalić łożyska. Pomógł jej wet 10 godzin po porodzie. Dał jej oczywiście pałeczki osłonowe na macice i antybiotyk. Ale nie było dobrze. Hela straciła wszystkie siły, które miała w sobie, także drugiego dnia po porodzie nie mogła już się w ogóle podnieść. W dodatku z braku sił przydusiła niechcący kózkę, która próbowała się napić od niej. Kiedy weszłam do niej nad ranem mała była jeszcze ciepła ale już nie żyła. Z Helą też nie było dobrze. Mimo, że wet przyjeżdżał codziennie przez ponad tydzień, nie udało jej się uratować. Musieliśmy ja uśpić, bo biedaczka tylko się męczyła. Na końcu nie chciała już nawet pić ani jeść, już dzień po porodzie straciła pokarm, ostatnie godziny czekając na weta przeleżała plackiem. Do dziś kiedy wchodzę do koziarni karmić koziołka mam ją przed oczami jak leży, patrzy żywym spojrzeniem ale nie może się nawet ruszyć.
Ku przestrodze....


  PRZEJDŹ NA FORUM