Kozy i deszcz
MAsz pecha Monia z tą rasą. Nie znam się , ale Jakubpiotr pewnie wie.
Moje mają w tym roku okólniczek przy otwartym boksie odziedziczonym po koniu. Nie zamykam go (w sensie mają możliwość wyjścia i schronienia się jakby ćoś się działo) i robią w nim co chcą o ile nie sa wyprowadzone na sznurkach i palowane. JAk jest taki niepewny co do pogody dzueń, zostają a ja im co jakiś czas znoszę smakołyki. Jak nie miały takiej możliwośći, leciałam jak na skrzydłach by je ratować przed większą ulewą (nie lubią deszczu), ale jak posiąpi- nic im się jeszcze nie stało złego.
Pozdrawiam.


  PRZEJDŹ NA FORUM