Pierwsza koza - zestaw pytań od laika :)
W czasie, gdy miałam małe dzieci, chyba to "szorowanie garów od spodu" mnie determinowało. Nie mogłam ich zostawić samych na chwilę, by nie mieć przed oczami najgorszych scenariuszy.

Dobrze Pati, ze masz taką odskocznię. A swoją drogą, ciekawe, czy na innych kozy tez tak działają -odprężająco?
Ja, jak wchodzę do obórki, czuję taką zupełnie inna aurę. Czasem przedłużam czas pobytu u nich, tu pomyziam, tam poskrobię, dam chlebka z ręki. Zimą miałam przez chwilę u kóz podrzuconego kota (potem zabrałam go do domu). Wkładałam kota za pazuchę i tak sobie siedzieliśmy. Kot mruczał, kozy szamały owies. I przez chwilę reszty świata nie było.

U krów by tak nie posiedział, zwłaszcza zimą....


  PRZEJDŹ NA FORUM