choroba kozy
    agaqwerty pisze:

    Witajcie! Dziś jest dla mnie przykry dzień, bo padła mi koza. Miewała okresy gorszego apetytu, ale ciągle miałam od niej mleko, ciągle brykała. W ostatnich dniach jadła bardzo mało, piła też niewiele. Wczoraj nie jadła już nic, była osowiała. Jak wyprowadziłam ją na zewnątrz, żeby zobaczyć jej zachowanie, to zrobiła siku i kupę - żółtą, trochę pienistą. Było jej zimno, więc wróciła do środka. Co najdziwniejsze, w ogóle się nie kładła. Kiedy próbowałam ją pogłaskać, odsuwała się i miałam wrażenie, że nie widzi desek zagrody, "obijała" się o nie to nosem, to rogiem, to bokiem. Jestem jednak pewna, że widziała. Wydawało mi się też, że albo jej oczy są lekko zapadnięte, albo dolne powieki minimalnie odstają od gałki ocznej (objaw odwodnienia?). Po południu przyjechał weterynarz, zmierzył temperaturę (miała prawidłową), osłuchał - w brzuchu cisza. Podał jej roztwór leku buforującego i pobudzającego pracę żwacza, zrobił zastrzyk z antybiotyku. Zaglądałam do niej jeszcze koło północy, koza stała z lekko opuszczoną głową, smutny widok. Rano koza była ożywiona. Chętnie wypiła wodę, siano miała za drabinką, ale nie jadła. Pobekiwała, kiedy mój tata przyniósł jedzenie dla jej córki, zupełnie, jakbym miała ochotę na coś smakowitego. Koło 11.00 została wydojona (tylko jakieś 0,3 l mleka, ale tyle ostatnio miała) i znowu chętnie napiła się wody. Cały czas pobekiwała wabiąco, zachowywała się jakby miała rujkę, albo ktoś trzymał w zasięgu jej węchu i wzroku coś smakowitego, a ona tego nie mogła dostać. W dalszym ciągu jednak "obijała" się o deski zagrody. Po południu znaleźliśmy ją martwą, leżącą z odchyloną do tyłu głową. Przykro mi strasznie, żal stworzenia, wiem, że to na nic, ale czekam na Wasze wypowiedzi - co mogło być przyczyną - chciałabym uniknąć błędu w przyszłości - została sama druga kózka, chcę utrzymać ją w dobrym zdrowiu. Obie jadły to samo, kozy mamy już chyba ok. 8 lat i nigdy nie chorowały. Ostatnio nie wychodziły na zewnątrz, więc nie biorę pod uwagę zjedzenia czegoś trującego lub czegoś co zaczopowało przewód pokarmowy. Druga koza będzie do oddania w dobre ręce na wiosnę, ale to osobny temat. Pozdrawiam


  PRZEJDŹ NA FORUM