choroba kozy
Nie wychodzisz na wredną jędzę, przyjmuję to. Ale zastanówmy się z czego składał się żur - mąka żytnia (niezdrowa, ale ilości minimalne), kultury bakterii - zabite podczas gotowania, kwas mlekowy, woda, sól, odrobina mleka, soli, ząbek czosnku. Mój ojciec jada to na śniadanie,czasem zostało, dostały trochę kury (również za tym przepadają), trochę kozy. Kozy jedzą wiele kwaśnych rzeczy, choćby jabłka. Kwas mlekowy jest słabym kwasem, ale kto wie... może i tak zaszkodził. Info o żółtych, pienistych odchodach przy kwasicy żwacza znalazłam w jakimś opracowaniu online. Teraz, jak mi emocje opadły i porozmawiałam w domu, to dowiaduję się, że koza w piątek, w drugim dniu jej takiego już poważnego braku apetytu niestety została poczęstowana chlebem, który z chęcią zjadła - ile - w dalszym ciągu nie wiem, pewnie nie było więcej niż kromka. Pewnie ta kwasica narastała od dawna, no i się skumulowało... dziwi mnie, że po podaniu leku, po chwilowym ożywieniu nastąpił gwałtowny kryzys. Została sama jej córka, dotąd były nierozłączne, młoda bardzo tęskni. Nie kupię jej towarzyszki, raczej oddam na wiosnę komuś kto ma rękę (i serce) do tych wspaniałych zwierząt.


  PRZEJDŹ NA FORUM