Zaleganie u kóz
oraz porażenie okołoporodowe
Aniu współczuję Ci bardzo i ryczę całymi dniami,bo jestem w podobnej sytuacji.Moja Łucja też się położyła na tydzień przed porodem.Po pierwszym zastrzyku z wapnem,podniosła się na godzinę,po drugim następnego dnia już się nie podniosła,a po trzecim,gdy kilkakrotnie próbowała się podnieść dostała parcia i zaczął wypływać śluz z dróg rodnych.Było około 12.W końcu udało jej się podniesć.Podeszła do mnie,oparła o mnie głowę i .tak na stojąco spała ze dwie godziny.Potem poszła do swojego boksu,oczywiście skurcze odeszły i leżała do 20.Po 20 przyjechały lekarki z kliniki;badanie;pełne rozwarcie;oksytocyna i wyciąganie kożląt.Lekarki młode,ale bardzo ogarnięte,cały czas telefoniczne konsultacje z doświadczoną lekarką i bez skutku.Po 3 godz dojechała trzecia pani doktor i juz poszło szybko.Niestety,kożlęta odchodziły chwilę po wyjęciu,mimo usilnych zabiegów wszystkich pań(niedojrzałe poród przedwczesny).Było już ok.2w nocy.Nastepnego dnia usuwanie łożyska,antybiotyk domaciczny,oczywiście kroplówki z witaminami do dziś.Łucja trochę pije,nie je nic,nie wstaje,straciła chęć do życia.Grzebie głową w słomie,szuka małych małych i płacze,a ja razem z nią.Sorry,że tak się rozpisałam,ale nie mogę tego nikomu opowiedzieć,bo jak zaczynam mówić,to mnie zaciska i tylko ryczę,a musiałam to z siebie wyrzucić,bo zwariuję.Chcę jej pomóc,więc mam pytanie.Dzisiaj Cecylia,jej matka urodziła trojaczki,to gdybym jej jednego ukradła i dała Łucji,to czy Łucja zacznie walczyć o życie i czy Cecylia się na mnie nie pogniewa


  PRZEJDŹ NA FORUM