Oswajanie zdziczałej kozy - proszę o rady. |
Iwona, może masz rację. Nie wiem, tutaj musiał by sie Kuba wypowiedzieć Co do mojej [jeszcze bezimiennej] kózki...Zwyczajnie nic mnie nie poraziło. Uszatek jakoś sam został Uszatkiem. Śliczną, od maleńkiej wołałam Śliczna, a na siłę nie lubię imion wymyślać. Moim zdaniem imię samo przychodzi w odpowiednim czasie do każdego stworzenia A obie kózki jestem zdecydowana zostawić dla siebie. Bo po Uszatym, to żadna juz u mnie nie zostanie. Coby nie miały potem młodych z ojcem, a Uszaty trochę sobie u nas pożyje Kózka nie jest zdominowana przez resztę, zwyczajnie nie garnie się do czułości. Śliczna od maleńkiej brała mnie długo za matkę. Na szczęście ten etap szybko udało mi się zakończyć |