Problemy trawienne: wzdęcie, zatrzymanie żwacza
    ttobi88 pisze:

    Witam, pomóżcie bo na weterynarzy nie mam co liczyć. Koza już drugi dzień nie przeżuwa. W brzuchu jej nie burczy, żołądek się nie przewala, więc nawet jako laik umiem stwierdzić że zatrzymana została praca żołądka. Koza jest osowiała, nie je, oddaje kał według mnie prawidłowy ale w małych ilościach.
    Po tym jak zauważyłem, że nie przeżuwa i że jest osowiała zadzwoniłem do pierwszego weterynarza, jak usłyszał że koza z automatu stwierdził że poza domem i żeby podać rozdrobnione drożdże spożywcze, drugi przyjechał, nastękał się że do kozy to nie wiadomo jak podejść, że do krowy to co innego ale nie do kozy. Przyłożył słuchawkę do brzucha stwierdził że żołądek nie pracuje i dał rozpuszczony biały proszek. kazał mi go podać też dzisiaj. Chyba to kwas mlekowy bo proszek pachnie silikonem, octem.
    Do tej pory żołądek u kozuni nie zaskoczył. Poradźcie coś, ile taka sytuacja może trwać? może podać jej jakies zioło żeby wspomóc pracę żołądka?

    LadyM. pisze:

    Czemu nie zapytałeś weta, co to jest, co Ci daje? To mogła być tzw. sól gorzka, która się w takich razach stosuje. Drożdże to tez dobry pomysł.

    Jeżeli żwacz w dalszym ciągu nie zaskoczył, spróbuj starej ""chłopskiej" metody. Zagotuj odrobinę siemienia, np łyżke na pół litra wody. Wystudź . Weź 100ml tego siemienia i 100 ml czystej wódki. Weź butelkę z mocną szyjką i przy pomocy tej butelki wlej kozie do pyska.
    W czasie wlewania trzymaj głowę kozy odchyloną do góry, a szyjke butelki włóż z boku pyska, gdzie nie ma zębów (żeby nie zgryzła). Uważaj co się dzieje (czy koza przełyka), żeby jej "nie zalać", tzn, żeby się płyn nie dostał do tchawicy.
    Oprócz tego masuj żwacz. Żwacz jest z lewje strony. Masuj kolistym ruchem, ugniatając.

    trututu pisze:

    Trzeba było zapytać co to za proszek. Spróbuj ze zwykłą sodą oczyszczoną ze sklepu spożywczego. Wpakuj stołową łyżkę sody do pyska.

    LadyM. pisze:

    Jeżli to co zostawił wet to była sól gorzka, to sody bym już nie dawała.
    Czy Ty, trututu, praktykowałeś podawanie sody do pyska łyżką? Bo ja jakoś tego nie widzę.
    Wszelkie proszki rozpuszczam i wlewam.
    Soda jest nieprzyjemna w kontakcie z kubkami smakowymi. Poza tym w wilgotnym, kwaśnym środowisku (a takie chyba jest w paszczy)zaczyna się pienić.


    LadyM. pisze:

    Przepraszam

    Miałam caly czas na myśli siarczan sodui dlatego pisałam o tym, żeby już sody, czyli kwaśnego węglanu sodu nie podawać.
    A siarczan sodu to sól glauberska, a nie sól gorzka (jak napisałam), ktora jest siarczanem magnezu.
    Zresztą obie mają podobne działanie. Z tym, ze to co ja stosowałam, z powodzeniem, to był siarczan sodu.

    Te dwie nazwy są często mylone, tzn używa się nazwy i sól glauberska i sól gorzka w stos. do sairczanu sodu.
    No i mnie sie też ta pomyłka teraz zdarzyła.

    ttobi88 pisze:

    dzięki za odpowiedzi i podpowiedzi. Na pytanie co to za proszek odpowiedział: ze to jest proszek na pobudzenie pracy żołądka. Nie dopytywałem więcej bo to dość drażliwy facet. Któregoś razu wezwałem go bo koziołek dostał wodnistego rozwolnienia to powiedział, że poda tylko wlew a zastrzyku nie będzie robił bo to koza i będzie się drzeć na cała wieś. Na szczęście mały narobił przy nim i dał się namówić na zastrzyk. Z zatrzymaniem akcji żwacza nie miałem jeszcze styczności. Nie zmieniałem nic w jedzeniu pasą się też bez zmian na tych samych pastwiskach od początku. Masować żwacz masuje. masuje też cały brzuch bo tak jakiś podpowiada intuicja żeby go rozgrzać trochę. Na jak długo żołądek może się tak zatrzymać? bo to co ma w żołądku fermentuje cały czas wiec domyślam się ze to może być niebezpieczne.

    LadyM. pisze:

    Coś musiało być z tym jedzeniem, bo z powietrza się zatrzymanie żwacza nie bierze.
    Moja koza miała zatrzymanie żwacza w wieku 4-5 mies, po tym , jak najadła się śruty pszenicznej. Być może koza jest żarłoczna i się przejadła. U mnie ta akcja z zatrzymaniem trwała jakies 2 dni, potem chwila diety.

    Siarczan sodu przeczyszcza, więc po całej akcji może być lekka srakunia.

    olczas pisze:

    Ten biały proszek to mogl być neopropiower lub propionian sodu wymagający perystaltyke zwacza. Sprawdz czy koza ma temperaturę.

    olczas pisze:

    Neopropiovet

    trututu pisze:

    LadyM, praktykowałam. Wiem,że się pieni i że niesmaczna. Ale płyny podane butelką(głowa do góry) wędrują rynienką do trawieńca. A mnie zależy,żeby ta soda trafiła do żwacza. U mnie soda działa bardzo dobrze. Nie dają kredy pastewnej,bo nie chce jeść z nią ,gadzina. Więc podejrzewam,że u mnie jakieś "nieruchliwości" żwacza są z powodu nadmiernego zakwaszenia wesoły Wtedy soda dobrze działa wesoły

    PatiB pisze:

    MI owca w lato zatryzmala zwacz trawlo to 3 dni lekarz mi podal lek przeciwpienny dla krow pol butelki do pyska wlac (bo to bylo wzdecie) ale pomoglo sprobuj prearat 40zl mnie kosztowal

    PatiB pisze:

    tympakon



    codo innych metod to wodkeprobowalam nic nie dawalo.a i ralam owce za przednie nogi i unosilamdo gory wtedy jej sie odbijalo , po podaniu tego leku nadrugi dzien owca zaczela jesc siano byla jeszcze dretwa ale jadla i zalatwiala sie żwacz wrocil do pracy

    Jedrek pisze:

    Drożdże to zawsze pomaga

    Mena69 pisze:

    Mojej trucicielce wet podał taki środek dla krów i przeżuwaczy(krowa i owca narysowane) nie pamiętam nazwy. Tylko ze względu na wagę dał 1/2 torebki rozpuszczonej w wodzie, na drugi dzień dałam resztę. Tam były bakterie żwaczowe i probiotyki.Do kupienia u każdego weta podobno. Zadziałało od razu.

    biogrod pisze:

    W razie zatrzymania pracy żołądka stosuję NEOPROPIOWET to taki biały proszek od weterynarza. Działa dobrze.

    LadyM. pisze:

    trututu, z tego co wiem odruch rynienkowy zanika ok roku życia kozy.

    A no właśnie, soda działa przeciw zakwaszeniu.

    Podobnie neopropriowet jest lekiem głównie na ketozę, ale pomocnym także przy zaburzeniach trawienia.

    Środek "antypianowtwórczy" jest potrzebny przy masywnym wzdęciu drobnobąbelkowym. Może być to po prostu olej. Tak samo podnoszenie kozy przodem wyżej, przy wzdęciu istotne, żeby się odbijało.



    PatiB, czy ty czytałaś co tam jes napisane przy tym tympakonie?!


    "Stosowanie
    20-40 ml na 2 litry wody.
    Wstrząsnąć przed zastosowaniem
    Preparat chemiczny – nie posiada zezwoleń do stosowania u ludzi i zwierząt.
    Preparat nie może być stosowany u żadnych istot żywych.!"

    artambrozja pisze:

    nie mam dużego doświadczenia ale gdy u mnie kozula zachorowała ( zatrzymana praca żwacza - tylko, że u mnie najadła się pierisa ( trujący ), to podawałam zaparzoną miętę, rumianek, węgiel i wapno plus preparat z drożdżami od weta i po 2 dniach było okej. robiłam wlewy co kilka godzin za każdym razem innym lekiem.

    kozilas pisze:

    Gdy się to wszystko czyta to można posikać się ze śmiechu. Zacznijmy od tego że osoba ,,wzywająca pomocy'' nie potrafi nawet napisać co tak naprawdę dzieje się z kozą. Cała reszta nie wiedząc o co chodzi ,,udziela porad'' Zasada jest jedna i zawsze obowiązująca. Każde stado, czy też jedna sztuka powinny mieć jednego stałego lekarza jak ich nazywacie ,,Veta'' gdy jedno zwierzątko leczone jest przez ,,pięciu lekarzy'' (często nie chętnych i niedouczonych) a wtóruje im chór domorosłych ,,fachowców''to efektu można się spodziewać zdziwiony
    Zastanawiamy się czy w Waszych ustach każdy ząb jest leczony przez innego dentystę, czy raczej trzymacie się jednego (dobrego) lekarza?
    Nasze zwierzęta obsługuje od 25 lat jeden Weterynarz, nigdy jego czas dojazdu na nasze wezwanie nie był dłuższy jak jedna godzina, zna każde nasze zwierze (5 kotów, 2 psy, 17 kóz) jak własną kieszeń niekiedy jego interwencja kończy się na wysłuchaniu przez telefon dokładnego naszego opisu (co się dzieje) i ordynuje kuracje przez telefon. Poza tym jeśli już ktoś bierze się za hodowle zwierząt to powinien podstawowe zabiegi nauczyć się sam wykonywać :iniekcje, zakładanie sądy przy wzdęciach, podawanie substancji pomocniczych bo nie zawsze konieczne są leki, NIE PRZYMIERZAJĄC JAK W TYM PRZYPADKU.
    Jeszcze jedno wszyscy piszą zawzięcie ,,no i po dwóch dniach koza jadła SIANO. Przy wszelkich problemach z przewodem pokarmowym (wzdęcia, kwasice, nieżyty... najpierw stosuje się 1-2 dniową głodówkę a następnie powoli zaczyna się karmienie od jarej słomy jęczmiennej 1-2 dni. Słoma ma wyczyścić,podrażnić przewód pokarmowy wzmóc perystaltykę i pracę miedzy innymi żwacza o którym piszecie. Siano czy zielonka to dopiero 3-4 dzień oczywiście cały czas dostęp do czystej wody.
    Pozdrawiamy
    Gospodarstwo,,Kozi Las''

    LadyM. pisze:

    Masz szczęście Kozilas, że masz takiego weta. Niestety, w większości przypadków jesteśmy zdani na sytuacje takie jak wyżej. Większość z nas ma po parę kóz i weci w najbliższej okolicy traktują je jako zwierzęta gorszej kategorii (w hierarchii niżej pewnie od szczurków i chomików)

    Nie każdy jest w stanie się nauczyć pewnych zabiegów medycznych. Ja np. nigdy w życiu żadnej iniekcji nie zrobię. A niektóre zabiegi są na tyle ryzykowne, że lepiej żeby je wykonywał wet. Mój mąż przez wiele-wiele lat hodował krowy, a sondy przy wzdęciu nigdy nie zakładał sam.

    Ja sama, przy zatrzymaniu żwacza u mojej kozy biegałam od weta do weta. Jeden nie miał czasu nawet rozmawiać (!) , inny zapytał ""Do kozy? no, wie pani, ale ja właśnie jadę w teren"
    W końcu zdałam się na doświadczenie mojego męża nabyte przy bydełku (w końcu tez przeżuwacze, tyle, że większe).
    Nie widzę niczego zdrożnego zdać się na czyjeś doświadczenie, w sytuacji, gdy nie ma pomocy fachowej. Co właśnie uczynił użytkownik ttobi88.

    Poza tym, nigdy nie słyszałam, żeby słoma jęczmienna była stosowana jako pasza. Nawet na ściółkę się jej nie używa.
    Owszem, dawniej, kiedy młócono młockarnią, albo cepem - tak. Wtedy wszystkie plewy, razem z "ośćmi" odpadały i zostawała czysta słoma. Obecnie, kiedy zboże zbiera się kombajnem, wszystkie te ości (przy wyłączonej sieczkarni) lecą do słomy i potem, razem ze słomą są zbierane przez prasę lub balociarkę. W mojej okolicy nikt nie zbiera słomy z jęczmienia, ani nawet z mieszanki zbożowej (jęczmień, owies, pszenica). U mnie też się nigdy nie zbierało, nawet jak była duża hodowla zwierząt i duże zapotrzebowanie na słomę.

    kozilas pisze:

    Słoma jęczmienna (z jęczmienia jarego) jest jak najbardziej słomą pastewną, kozy jedzą ją wielokroć lepiej od owsianej no i jej wpływ na t/z mleczność jest wprost zbawienny, w odróżnieniu od słomy owsianej która ,,zasusza'' t/z ości to nie ości rybie a koza nie człowiek i się nimi nie dławi aniołekod lat podajemy wieczorem na t/z ,,zakładkę'' słomę jęczmienną a kozy gdy mają wybór między owianą a jęczmienną zjadają wyłącznie tą drugą nie tykając owsianej.
    Brak słomy w zimowej (ale też letniej, przy intensywnym skarmianiu zielonek szczególnie tych wiosennych) diecie przeżuwaczy, powoduje rozleniwienie przewodu pokarmowego i braki w mikroflorze która może się rozwijać prawidłowo jedynie mając odpowiednio zawartość t/z ligniny (pochodzącej właśnie ze słomy pastewnej)i właśnie najlepiej jęczmiennej.

    LadyM. pisze:

    Na marginesie tylko dodam, że jęczmień z dawna był uprawiany wyłącznie jako zboże jare. Niedawno pojawiły się odmiany ozime, ale uprawa ozima to ryzyk fizyk. tak, ze w gospodarstwie mojego męża uprawiany był wyłacznie jary.

    No, a tak poza jęczmienną słomą, której i tak pewnie nikt z nas nie ma, to co Wy byście radzili w sytuacji zatrzymania żwacza?

    PatiB pisze:

    LadyM. może pokręciłam coś z nazwą jutro sprawdze.napewno jest to środek przeciwpienny dla krów. musiałam źle zapamiętac nazwe lub coś innego mi wyskoczylo w google

    LadyM. pisze:

    Myślę, że jednak coś innego, bo skoro w opisie piszą, że dla żadnego żywego, to czy jakiś wet by sie odważył eksperymentować?

    PatiB pisze:

    no mam nadzieje to było w lipcu jak to podawałam , mam zwyczaj czytać co jest na opakowaniu jutro idę zobaczyć czy mam jeszcze to w schowku.

    PatiB pisze:

    TYMPAKON mieszanka paszowa uzupełniająca dla bydła
    właściwości i działanie :
    Glikol propylenowy jest materiałem paszowym dla przeżówaczy, ma wpływ na flore żwacza. dimetylopolisiloksan jako materiał paszowy wpływa na prawidłowe przemiany biochemiczne żwacza oraz ma właściwości przeciwpienne. mieszanka sprzyja prawidłowym przemianom żwaczui mieszaniu sie treści żołądka. Wyłącznie dla zwierząt.


    Nadmienie że wygląda butelka prawie identycznie jak Tympakon Farma- to ten chemiczny nie dla zwierzat ma jakieś bańki na etykiecie a ten dla zwierząt "mój" ma krówki zdjecia na etykiecie , tak to wyglądają indetycznie butelka kolor etytkietka

    artambrozja pisze:

    kozilas, jeden "domorosły fachowiec", a właściwie domorosła, w ubiegłym roku uratowała mi kozę przy zatrzymaniu pracy żwacza, właśnie tu na forum. U mnie problem wystąpił w sobotnie popołudnie i gdyby nie pomoc forumowiczki, nie wiem jak by się ta sytuacja skończyła ( vet był niedostępny . Nie wiem czy warto tak wskakiwać i deptać postem innych.

    A słoma jęczmienna, według literatury fachowej nie jest polecana, zarówno słoma jak i plew.
    Najlepsza jest słoma owsiana, zarówno dla dorosłych jak i młodych kóz.wesoły

    ttobi88 pisze:

    Kozilas fajnie, że masz takiego weterynarza, wiem jak to jest mieć specjalistę blisko siebie bo hoduje psy rasowe i wiem że do pani weterynarz mogę zwrócić się o każdą poradę i jest w swoje specjalności naprawdę dobra. Z kozą już lepiej dziś znalazłem dopiero weterynarza od przeżuwaczy. Tez nie chciał przyjechać bo daleko wiec pojechaliśmy my. Dał dwa zastrzyki i preparaty do wlewów powiedział co i jak i z kozuchą od razu lepiej. Domyślam się że jak ktoś zajmuje się hodowla kóz po fachowemu i jest to jego sposób na życie własny weterynarz jest podstawą ale większość z nas hoduje te zwierzęta z zamiłowania i na mniejszą skalę wiec jesteśmy zdani na łaskę miejscowych weterynarzy, który przyjedzie pomarudzi i nic nie zaradzi ale kasę skasuje. Myślę tez, że to forum jest dla każdego i tego kto zaczyna przygode z kozami i dla fachowców, a każda rada jest dobra. Nawet fachowcy byli kiedyś amatorami.

    Co do weterynarzy to przytoczę przykład o jakim dziś mi powiedział: miał kiedyś przypadek kotnej kozy która zaczęła się kocić i były problemy. Stwierdził, że pomoc zwierzakowi jest nieopłacalna bo cesarka to koszt ok 250 zł a koszt nowej kozy to ok 150 zł wiec stwierdził że nie ma kalkulacji. Weterynarz, z którego usług skorzystałem wcześniej stwierdził że zamiast tych wszystkich kóz lepiej by sobie kupić krowę. jest wiec jakieś dziwne uprzedzenie, przez które weterynarze sa niechętni pomagać kozuchom

    Dzięki wszystkim życzliwym za pomoc, pozdrawiam i zamykam temat

    owcejaworki pisze:

    Kozilas to jedyni na tym forum co mają pojęcie o kozach bo reszta to się z niego wyprowadziła a wy na nich znowu najeżdżacie.Zastanówcie się. Nie doceniacie hodowców co wiele lat z kozami mają do czynienia.Powinniśmy ich szanować bo w dzisiejszych czasach jak sami piszecie ciężko o dobrego weta.Hodowców jest dużo na forum ale nikt nie pisze bo szkoda zachodu bo i tak ich zbesztacie.Tacy jak ,,karolina,,to powinni być blokowani nic do forum nie wniosła pojęcia o kozach nie ma,pisze żeby tylko być na topie.Powinna przeprosić kozilas a wszyscy powinniście odpuścić te nagonki to może zaczną pisać hodowcy co hodują od dawna kozy i mają doświadczenie.

    LadyM. pisze:

    owcejaworki, a co ten wieloletniodoświadczony hodowca doradził w tym przypadku?
    Doczytałeś się? Bo ja nie?
    Więc może nie przesadzaj z bałwochwalstwem. Za co Karolina ma kogokolwiek przepraszać? I o jakich nagonkach Ty mówisz?
    Wszyscy powinniśmy się nawzajem szanować. Bez względu na to ile kto ma kóz i ile lat doświadczenia.

    Tym bardziej szanowany jest ten, kto innych szanuje i rzetelnie dzieli się wiedzą i doświadczeniem.

    Ty też masz wieloletnie doświadczenie, a jakoś nie odzywasz się, zeby doradzić.

    karolina pisze:

    Ja adwokata nie potrzebuje chociaż bardzo dziękuję Lady M za wsparcie. Usunęłam komentarz nie muszę się udzielać trudno a przepraszać nie będę za co??? Za chamstwo? Co do owcejaworki kozy hoduje około 8lat i mają się dobrze nie zdechly. (też mało się udzielam bo nie obrażając nikogo nie jestem na emeryturze i kiedy wchodzę to rzadko bo po za netem posiadam też dom i rodzine) Szkoda że tak się na tym forum dzieje dobrej nocy życzę zmieszany

    owcejaworki pisze:

    Widzę jak dużych hodowców traktujecie więc jak i inni tylko czytam.Jeśli ktoś ma problem to zawsze znajdzie hodowce co mu pomoże trzeba tylko poszukać.Nie mam nic do ,,karolina,,ale podobnie przy serach było,zgrzyty zgrzyty i się skończyło.A wiele koziarzy by coś wiedzy liznęło.Ja chociaż nie mam problemu z zbytem serów (skoro schodzą na pniu to znaczy że dobre) to chętnie bym poczytał a może i się na starość dokształcił.

    karolina pisze:

    wracając do tematu jak koza? Wypadało by się zastanowić teraz co spowodowało jej stan, czy błędy żywieniowe czy zjadła coś na pastwisku....pomysłeh

    LGPOWER pisze:

    Mysle ze na tym forum zostały juz opisane wszystkie przypadki i sposoby pomocy ze jeśli ktos chce znaleźć to znajdzie. I tym sposobem nie jest wstanie wnieść w to forum żadnego newsa. Sam sądzę po sobie. Nie uważam bym wnosił jakies nowości czy rewelacje w hodowli czy chowie kóz. Mam problem czytam jak nie wiem pytam. A pisanie i powielanie odpowiedzi jest bez sensu.



  PRZEJDŹ NA FORUM